Skip to content

Liderka Paulina Pietrusik

Panna Apteczkowa Sugry 2
czwartek, 23 września, 2021

Liderka Paulina Pietrusik

czwartek, 23 września, 2021







Znalazła receptę na sukces – jak promować turystykę kulinarną w nietypowy sposób. Paulina Pietrusik, wcielając się w Pannę Apteczkową, podjęła się bycia lokalną orędowniczką tradycyjnych smaków Południowego Podlasia. Pierwowzoru odtwarzanej przez nią postaci, dzięki której jej się to udaje, należy upatrywać w historii czasu rodu Sapiehów, kiedy Panna Apteczkowa urzędowała na dworze Elżbiety Branickiej Sapieżyny i posiadała klucze od tzw. „apteczki” oraz pełniła kilka niezwykle ważnych funkcji - zbierała i suszyła zioła, wytwarzała syropy, maści, sporządzała lecznicze herbatki i nalewki. O stworzeniu niespotykanego produktu turystycznego za pośrednictwem historycznej persony, opowiedziała Marii Sikorskiej, autorce telewizyjnego programu Z klimatem i z pasją.

Pochodzi Pani z Kodnia. Czy to naznaczyło Pani życie? Ma Pani życiową misję ocalenia od zapomnienia dawnych smaków, dziedzictwa kulinarnego, kulturowego?

- Niestety, zdecydowana większość młodych ludzi zamieszkujących wschodnie krańce kraju wyjeżdża do większych ośrodków miejskich. Oczywiście, ja tego nie neguję, sama wyjechałam na czas studiów, żeby zdobyć niezbędne wykształcenie do realizowania swoich dalszych planów i powrócić do swojej rodzinnej miejscowości. Udaje mi się połączyć życie zawodowe z mieszkaniem na stałe w Kodniu. Praca i mieszkanie na wsi, wymaga jednak wytrwałości i zorganizowania. Dobrze, że moja droga od początku była tak naznaczona, że teraz mogę realizować swoją misję ocalania od zapomnienia dawnych smaków i rozwijania turystyki kulinarnej. Zawsze podkreślam, że to w Kodniu jest mój dom, mam tu swoją oazę wśród nadbużańskich łąk i lasów. Właśnie tu czuję się częścią natury i mogę poświęcać się zgłębianiu tajników dziedzictwa kulinarnego i kulturowego. Po studiach, zamieszkałam w odziedziczonym po dziadkach domu w prawdziwie sielskiej miejscowości Kodeń i w ten sposób, stałam się najbardziej znaną Panną Apteczkową. Zbieram i badam przekazywane ustnie receptury oraz prowadzę zajęcia na ich temat. Pomimo młodego wieku, znalazłam swoje miejsce na wsi i z dużym zaangażowaniem popularyzuję produkty tradycyjne i lokalne z Kodnia. Odnalazłam wspaniały pomysł nie tylko na siebie, ale też na promowanie turystyki kulinarnej na Południowym Podlasiu.

Pani pasją są produkty regionalne? Które szczególnie są bliskie Pani sercu?

- Staram się promować turystykę kulinarną i frykasy z Kodnia szerszemu gronu osób. By do nich dotrzeć, powstał profil na Facebooku i Instagramie - Frykasy z Kodnia. Zamieszczam na nim zdjęcia i ciekawostki o naszych produktach. A jest ich dość sporo. Pięć z nich wpisaliśmy na listę produktów tradycyjnych. Otrzymaliśmy również nagrody w konkursach Nasze Kulinarne Dziedzictwo Smaki Regionów i Najlepsze Smaki Lubelszczyzny. Frykasy z Kodnia to nie tylko Panna Apteczkowa i jej działania. Rodzinnie specjalizujemy się w obsłudze turystów kulinarnych, poszukujących nowych smaków. Dbamy, aby spotkania wokół wspólnego stołu, przepełniał dobry smak i wyśmienite doznania kulinarne. Organizujemy tematyczne warsztaty kulinarne, pokazy, degustacje. Turyści mają możliwość nie tylko spróbować lokalnych produktów, ale też poznać ich historię, związaną ze znamienitym rodem Sapiehów dawniej zamieszkującymi Kodeń. Sapiehowie byli pierwszymi orędownikami tradycji. U nas można spróbować słynnego Sekretu Sapiehów czy ziołowej herbatki Księcia Sapiehy. Nasze produkty są zawsze świeże, gdyż przygotowujemy je w niewielkich ilościach, głównie na potrzeby gości lub po wcześniejszym zamówieniu. Zgodnie z ideą “przez żołądek do serca”, turyści coraz częściej szukają oprócz interesujących zabytków i programów kulturalnych, także smacznej, niemasowej i oryginalnej kuchni regionalnej, która staje się wyznacznikiem danego miejsca. Dobra opowieść kulinarna zaskakuje, rozbudza ciekawość, trzyma w napięciu, niekiedy bawi. Kodeń to jeszcze dość nieodkryty zakątek kraju, a szkoda, bo tutaj nadal oddycha się dziką nieskażoną przyrodą. Turyści oglądają liczne zabytki, a przede wszystkim są otoczeni serdecznymi mieszkańcami, którym leży na sercu pielęgnowanie lokalnych tradycji kulinarnych. W sezonie, przeprowadzam degustacje na powietrzu - wtedy prezentuję kuchnię kodeńską z całą jej złożonością. Odtwarzam tradycyjne produkty, którym nie można się oprzeć. Dzięki moim działaniom, wiele osób otworzyło podniebienia na to, co lokalne i poznało tajniki kuchni z wielokulturową tradycją. Smaki często zepchnięte na kulinarny margines z powodu swojej zwykłości, można powiedzieć, obudziły się do życia, tak jak przyroda budzi się do życia wiosną.

Czy u Pani w domu kultywowano dawną kuchnię?

- Inspiratorką do zagłębiania się w regionalnej kuchni południowego Podlasia, jest dla mnie moja Mama. To ona i jej pasja, popchnęły mnie w stronę kuchni regionalnej. Nasza rodzina ze strony Mamy i Taty, od kilku pokoleń związana jest z Kodniem. Mama jest mistrzynią w gotowaniu tradycyjnych dań, od zawsze pragnęła mieć w swojej spiżarni niepowtarzalne smaki. Coś, czego inni zwyczajnie nie potrafią przygotować albo nie są na tyle otwarci na nowe połączenia. To właśnie Mama zaczęła odszukiwać dawne receptury. Na pierwsze konkursy wyjeżdżała, kiedy byłam w liceum. Starała się o wpisanie naszych produktów na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych. Mówię „naszych”, bo ja od początku uczestniczyłam w tych procedurach i wpisy traktuję jako wspólne. Produkty na bazie ziół, są szczególnie bliskie mojemu sercu. Używam ich do: tradycyjnej herbatki księcia Sapiehy, nalewek leczniczych, syropów oraz do wytwarzania musztardy, konfitur jak chociażby konfitura z owoców zielonego orzecha, pigwowca, a także do marynowania i doprawiania dań mięsnych oraz rybnych. Zastosowanie ziół w kodeńskiej kuchni, jest dość obszerne, ale zwróćmy uwagę na gorczycę, z której wytwarzam kilka rodzajów musztardy - moje ulubione to jabłkowa i gruszkowa. Musztarda, to produkt, za który uzyskaliśmy Perłę w Konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo Smaki Regionów. Dawniej, na bazie gorczycy były sporządzane wyszukane potrawy, a nawet eliksiry miłosne. Musztarda stanowi doskonały dodatek do zimnych mięs, wędlin czy jaj na twardo. Dodaje się ją do niektórych sosów i marynat. Dzięki swym zaletom smakowym, jak i dzięki temu, iż pobudza wydzielanie soku żołądkowego, ułatwiając tym samym trawienie, należy do najpopularniejszych przypraw świata. Nazywano ją "złotym kluczem otwierającym apetyt”. Francuskie powiedzenie mówi, że: „musztarda jest dla żołądka tym, czym szpicruta dla konia wyścigowego; smakosz i wytrawny jeździec powinni używać szpicruty z umiarem”. Dawna Panna Apteczkowa miała szeroki zakres obowiązków, ja także jestem dość aktywną osobą. Swoimi działaniami obejmuję pracę z seniorami, młodzieżą, studentami. Od dwóch lat, jestem opiekunem klubu seniora w swojej gminie, ale pojawiałam się na zajęciach także w gminach sąsiednich i uniwersytecie trzeciego wieku. Nawiązałam współpracę z Akademią Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Tam, gościnnie uczestniczyłam w zajęciach z agroturystyki i usług doradczych w turystyce, posiadam kwalifikacje pedagogiczne do prowadzenia zajęć z młodzieżą, a lokalne szkoły też chętnie zapraszają mnie do udziału w swoich zajęciach. Na naszym terenie występuje wiele obiektów z duszą, dworów, pensjonatów, agroturystyk. Staram się tam organizować zajęcia tematyczne dla turystów indywidualnych, grup zorganizowanych i biznesowych. Z myślą o nawiązywaniu współpracy i rozwijaniu produktów turystycznych, przystąpiłam do lokalnych organizacji m.in grupy działania czy organizacji turystycznej. Wspieram działania blogerów turystycznych, dziennikarzy i pasjonatów, którym tak jak mi, leży na sercu pokazywanie lokalności. Nawiązałam również współpracę ze Środowiskowym Domem Samopomocy w Kodniu i tam przeprowadzam warsztaty kulinarne z osobami niepełnosprawnymi, które mają poważne problemy w życiu codziennym. Ich radość ze zdobywania nowych umiejętności i odkrywania smaków jest bezcenna. Z produktami mam wiele wspomnień. Miło wspominam początki swoich warsztatów, kiedy brałam udział np. w spotkaniach dedykowanych głównie dla kobiet, które wzajemnie dzieliły się swoimi pasjami i tym czym się zajmują. Wyjeżdżałam wtedy do Dworu Mościbrody, przy współpracy z Mazowiecką Michą Szlachecką. Nawiązywanie do kulinariów z czasów Sapiehów, umożliwiło mi także współorganizowanie zajęć z Kodeńską Baterią Artylerii. Muszę przyznać, że działań, których się podejmuję, jest bardzo wiele i mogłabym o tym opowiadać godzinami.

Jest Pani absolwentką turystyki. Czy to był wybór w kierunku jeszcze mocniejszej promocji lokalności?

- Już w liceum wiedziałam, że chcę iść na studia związane z turystyką i po nich wrócić w rodzinne strony, aby móc rozwijać turystykę w regionie. Stopniowo, dążyłam do realizacji tego celu, częściowo już się to udało. Wkładałam i wkładam w to całe swoje serce. Jako studentka turystyki, zaczęłam planować swoją dalszą przyszłość i chciałam pokazać, że w Kodniu można promować jeszcze inne formy turystyki niż tylko pielgrzymkową. Skupiłam się na turystyce kulinarnej, ale w swoich planach mam też sylwanoturystykę, bo właśnie o tym pisałam pracę magisterską. Wspólnie z rodzicami, od lat staramy się angażować w wydarzenia lokalne i regionalne. Na Europejski Festiwal Smaków w Lublinie przyjeżdżaliśmy od początku jego istnienia. To właśnie tam, odbywały się turnieje panien apteczkowych. Można powiedzieć, że czuję się pionierką w tym, czym się zajmuję na co dzień. W naszym najbliższym sąsiedztwie, nie ma zbyt wielu takich osób, oferty z profesjonalnymi warsztatami. Kierunek studiów umożliwia mi mocniejszą promocję lokalności. Z wykształcenia jestem specjalistką ds. zarządzania w turystyce, animatorką czasu wolnego, pilotką wycieczek.

Jak powstała Panna Apteczkowa?

-Panna Apteczkowa powstała w czasach, kiedy mówienie i pisanie o jedzeniu stało się nie tylko modą, ale i powszechnym obyczajem. Pojawiłam się na kulinarnej scenie jako nowa i odrobinę tajemnicza postać…Dlaczego tajemnicza? Bo nie każdy potrafi wyjaśnić, kim jestem i czym mogę się zajmować jako Panna Apteczkowa. Pierwszą myślą, która pojawia się w wielu głowach zastanawiających się kim może być taka osoba – ukazuje się stateczna, raczej starsza kobieca postać o przyjaznym usposobieniu. Po studiach, wykreowałam własny wizerunek bazujący na postaci historycznej, nawiązujący do dawnych tradycji regionu. W ten sposób, odtworzyłam postać historyczną, a zarazem stworzyłam niespotykany produkt turystyczny wraz z nową ofertą turystyki kulinarnej. Nie posiadam zbyt wielu wzmianek o Pannie Apteczkowej, która kiedyś zamieszkiwała Kodeń, ale tak naprawdę teraz to ja jestem taką lokalna orędowniczką tradycyjnych smaków. Turyści przyjeżdżają, żeby zobaczyć się ze mną, uczestniczyć w zajęciach, czy zrobić pamiątkowe zdjęcie. Postać którą kreuję jest dosyć barwna. Moimi znakami rozpoznawczymi są warkocz i czerwone korale, chociaż często stroje dobieram do tematyki zajęć i okoliczności gdzie się odbywają. Staram się, aby zajęcia były zaskakujące, niebanalne. Niektórzy mówią, że smaki niby proste, a jednocześnie bardzo wyszukane i tylko w Kodniu smakują najlepiej. Czuję satysfakcję, kiedy turyści próbują u nas czegoś po raz pierwszy w życiu.

 

Chcesz przeczytać cały artykuł?

https://agronomist.pl/artykuly/panna-apteczkowa-czyli-paulina-pietrusinska-z-kodnia

https://agronomist.pl/

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin