Przez całe życie w sercu mam Podlasie – podkreśla Ewa Korniluk, szerzej znana jako… Królewna z drewna. Tradycyjne zdobnictwo z rodzimego regionu, odcisnęło ślady w jej sercu. Niespodziewanie dla samej siebie, stała się cieślą i kultywuje tradycję tworzenia nadokienników. O miłości do architektury drewnianej, dawnej wsi, a także do pracy z drewnem, opowiedziała Marii Sikorskiej, autorce telewizyjnego programu Z klimatem i z pasją.
Jesteś mocno związana z Podlasiem?
– Z Podlasiem związana jestem od zawsze. Pochodzę ze wschodniej części regionu, z tak zwanej ,,bramy do puszczy”- Hajnówki. Na moich terenach, w okolicznych wsiach, często spotykało się domy w zabudowie szeregowej z okiennicami i licznymi zdobieniami. Mój dziadek był rzemieślnikiem, stolarzem. Wyplatał kosze z wikliny, robił okiennice, grabie, miotły. Wycinał też piłą i cienkim brzeszczotem właśnie nadokienniki. Każde wakacje spędzane u dziadków, naznaczone były więc nieśmiałym podpatrywaniem tej sztuki. W dawnych czasach, wycinanki były przeznaczone do handlu wymiennego. Dziadek często robił je komuś w zamian za coś przydatnego w jego gospodarstwie. Czas dojrzewania, studia i praca zawodowa, na kilkanaście lat uśpiły moją ciekawość w tej materii, aby powrócić ze zdwojoną siłą!
Opowiedz o tym powrocie
– W 2012 roku, przypadł mi w spadku stary domek na wsi. Gdy rozpoczęłam kapitalny remont chaty, okazało się, że ozdoby były tak w fatalnym stanie, że rozpadały się w rękach. Trzy warstwy różnokolorowej farby olejnej, wpływ wieloletnich warunków atmosferycznych, nie pozwolił na ich ponowne umieszczenie. Kilka lat (nie było wtedy tak rozwiniętych informacji w sieci) szukałam cieśli, który zajmuje się ,,vyrezka”, bo tak nazywa się ten fach. Moje objazdy po wsiach nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Nikt nie chciał podjąć się odwzorowania wzorów, twierdząc że to żmudne i mało dochodowe zajęcie. Przez przypadek trafiłam na pana Aleksego ze wsi Wojszki a spotkanie z nim zaowocowało moja dzisiejszą pasją. Pan Aleksy nauczył mnie rzemiosła, pokazał tajemnice tej specjalizacji i zachęcił do działania. Chyba był zdumiony, że kobieta chce to robić, bo cały czas myślał, że zdobywam wiedzę dla znajomego. Pierwsze ,,vyrezki„ były dla znajomych i sąsiadów. Później, odważyłam się bliżej przedstawić moją twórczość na grupie w mediach społecznościowych, zrzeszającej miłośników wsi. I tak ruszyło szaleństwo. Okazało się, że amatorów nadokienników w Polsce jest naprawdę sporo i to nie tylko z Podlasia.
Skąd pozyskujesz wzory nadokienników?
– Wzory pozyskuję najczęściej z literatury (jest jej garstka), zdobywam je ze starych chat, fotografuję i odrysowuję nieznane mi motywy, a nawet przywożą mi je znajomi ze swoich okolic. Według jednej z książek, szacuje się, że na Podlasiu różnych wzorów jest ponad 200. Jest więc w czym wybierać!
Które wzory nadokienników wzbudzają szczególne zainteresowanie?
– Największa popularnością cieszą się motywy ptaków i roślin, kwiatów i delikatne zawijasy. Najmniej mam zamówień motywów indywidualnych, jak wpleciony wiatrak czy motyw głów koni. Ostatnio, przygotowywałam nadokienniki z mewami.
Chcesz przeczytać cały artykuł?
https://agronomist.pl/artykuly/krolewna-z-drewna-rodem-z-podlasia