Rolnictwo to nie tylko ich zawód, ale także pasja. Co czwarta rolniczka w Polsce prowadzi gospodarstwo o powierzchni większej niż 100 hektarów. Wzrasta również udział kobiet zarządzających biznesem rolnym – w szczególności w Wielkopolsce, na Mazowszu oraz na Kujawach i Pomorzu. Zaangażowanie pań w sektorze rolniczym owocuje nowym spojrzeniem na agrobiznes, a przez to innowacyjnymi projektami oraz przedsięwzięciami, które okazują się kluczowe dla dynamicznego rozwoju krajowego rolnictwa, a także społeczności wiejskich. Bo polska rolniczka żadnej pracy się nie boi!
Umiejętność zarządzania, kreatywność i doskonała organizacja to cechy, które sprawiają, że polskie kobiety w prowadzeniu biznesu na gospodarstwie rolnym spisują się znakomicie.
Mówią na mnie „Rolnikowa” – z dumą i ze śmiechem opowiada Joanna Góralska, rolniczka z Byszwałdu w powiecie iławskim, jedna z wielu kobiet stojących na czele gospodarstw na Warmii i Mazurach.
-To było kilka lat temu. Obsiewałam pole i musiałam podjechać zatankować ciągnikiem na stację. Ludzie z osobowych aut patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Jeden z panów zapytał: A pani się nie boi? Zatkało mnie, a pracownik stacji, z którym się znam, w moim imieniu mu wyjaśnił: To jest nasza rolnikowa, ona zna się na rolnictwie i ciągnikach. I tym sposobem dowiedziałam się, jak o mnie we wsi mówią. A długo byłam rodzynkiem w męskim gronie rolników, nigdy od nich jednak nie odstawałam. Pracujemy w gospodarstwach tak samo ciężko i fachowo – wspomina.
Joanna Góralska ma dwie pasje – rolnictwo i motoryzacja. Pochodzi z rolniczej rodziny i nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, by być kimś innym niż rolnikiem, a raczej rolniczką. Ukończyła szkołę o profilu rolniczym i gdy tylko uzyskała pełnoletniość – jak mówi, została „farmerką pełną gębą”. Od dziewięciu lat, razem z bratem, zarządzają gospodarstwem, które specjalizuje się w produkcji mleka.
-Praca w gospodarstwie uczy wszechstronności, zaradności, ale jest też wielką odpowiedzialnością. Ciągle jest coś do roboty, a to jadę na pole, a to porobię coś w oborze. Serwis maszyn i ich obsługę uwielbiam – jak sama usunę awarię maszyny, to dla mnie największa satysfakcja. Pracujemy na 360 hektarach, w tym 75 hektarów to grunty własne. Wszystkie uprawy służą zaopatrzeniu paszowemu gospodarstwa. Dokupowane są pasze zbilansowane. Obecnie w gospodarstwie jest 170 krów mlecznych oraz młodzieży – cielęta i jałówki – opowiada.
W gospodarstwie obowiązują zasady dobrej praktyki rolniczej, które powodują zrównoważony rozwój gospodarstwa bez zagrożeń dla środowiska naturalnego.
-Naszym celem jest uzyskanie dobrej jakości mleka bez szkody dla krów. Wybudowane budynki gospodarcze są dostosowane do wymogów dobrostanu zwierząt oraz ochrony środowiska. Dawniej wszystko było sterowane mechanicznie, a teraz ustawienia nie tylko ciągnika, ale i maszyn współpracujących, wykonujemy z fotela operatora i przy wykorzystaniu komputera. Jeżdżę świetnym ciągnikiem z joystickiem, więc praca przebiega sprawniej dzięki możliwości sterowania jedną ręką z jednej dźwigni. Mamy bardzo nowoczesnego maszyny, dzięki którym pracuje się łatwiej i szybciej, a przede wszystkim bezpieczniej. Trzeba korzystać z rynkowych innowacji, bo bez tego ani rusz! Nowoczesna flota maszyn wnosi gospodarstwo na wyższy poziom i pozwala zwiększać wydajność. Ważne, by dobrać optymalny sprzęt i poczynić odpowiednie inwestycje – dodaje.
Nowoczesne maszyny rolnicze są wyposażone w technologie, które są sporym wsparciem dla kobiet zarządzających gospodarstwami rolnymi. Pozwalają im zwiększać wydajność prowadzonej działalności i oszczędzać czas dla bliskich.
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, co piąte gospodarstwo w Polsce jest prowadzone przez kobietę. Dawniej kobiety wiejskie mogły jedynie pomarzyć, by stać na czele gospodarstwa. W okresie międzywojennym przeznaczona była dla nich przede wszystkim rola opiekunki domowego ogniska. Panie nie pełniły wtedy zawodowych ról, a jedynie funkcję rodzinną. Zmiany zaczęły wkraczać w rolniczy świat w trakcie wojny. Kobiety w wielu przypadkach musiały wtedy zastąpić mężczyzn w gospodarstwach i okazało się, że potrafią i mogą to robić. Po wojnie, gdy wielu mężczyzn podjęło pracę robotniczą w miastach, panie zaczęły prowadzić gospodarstwa. I tak się zaczęło rozwijać kobiece oblicze rolnictwa.
-Rolniczki muszą walczyć ze stereotypami, ponieważ wielu Polaków kobietę wiejską wciąż utożsamia tylko z żoną rolnika, która „jedynie” pomaga mężczyźnie w gospodarstwie. Tak naprawdę ona nie tylko pracuje w gospodarstwie nawet o 13 godzin tygodniowo więcej niż mężczyzna, ale także pełni wiele funkcji społecznych – podkreśla Katarzyna Krzywicka-Zdunek, badaczka rynku IRCenter.
Chcesz przeczytać cały artykuł?